Ostatni dzień szkoły. Mam wyjechać o
Londynu. Zaoszczędziłam trochę pieniędzy i kupiłam potrzebne rzeczy oraz
ciuchy. Znajduję się właśnie na lotnisku i zmierzam w stronę samolotu.
Szukałam wolnego miejsca, gdy zauważyłam, ze macha do mnie nieznany mi
chłopak. Niepewnie podeszłam do niego.
- To do mnie machałeś ?
- Tak ! Widziałem, że szukasz miejsca, a
koło mnie jest wolne. To co ? Siadasz ? – uśmiechnął się słodko.
- Oczywiście. Dzięki – Odwzajemniłam
uśmiech.
Zajęłam miejsce koło niego.
- Camille. Miło mi.
Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy.
Okazało się, że Lou gra w znanym boys bandzie o nazwie One Direction. Dziwne,
nigdy o nim nie słyszałam. Lot minął nam na rozmowach. Nie wieCamille, pobudka. Za pół godziny
lądujemy. – usłyszałam łagodny, męski głos.
- Już wstaję .. Ymm ..
- Louis. Masz słabą pamieć.
- Pamiętam twoje imię. – obruszyłam się.
Byłam już rozbudzona.
- Naturalnie. – Zaśmiał się – Tylko nie
bij. – zaczęłam go łaskotać. Role jednak szybko się odwróciły i to ja byłam
atakowana.
- Pasażerowie, przypominamy o zapięciu
pasów. Miłego lądowania. Dziękujemy. – Usłyszeliśmy głos z głośników.
- Dobra. Ogar, Louis. – próbowałam zachować powagę.
- Jaa ..? To ty zaczęłaś mnie atakować.
Ja się tylko broniłem.
- Taa .. Już się tak nie
usprawiedliwiaj. Ale to ty mnie zawołałeś.
- Bo od razu wiedziałem, że jesteś
wyjątkowa. – spojrzał mi w oczy.
- Aż tak znasz się na ludziach ? – Nie
chciałam, żeby zobaczył moje czerwone policzki, więc szybko odwróciłam twarz w
drugą stronę udając, że szukam czegoś w torbie.
- Nie zawsze. Ale u ciebie przekonały
mnie twoje rude włosy.
- Ahaa .. Czyli, że jakbym była na
przykład blondynka to nie zwróciłbyś na mnie uwagi ? – spytałam udając po
części wkurzoną. Byłam ciekawa jego reakcji.
- Nie ! To nie tak ! Ja .. Tzn ..
Przepraszam. – Wcale nie wyglądał na skruszonego, przeciwnie, jakby się z
czegoś cieszył
- Co się tak szczerzysz ? – spojrzałam
na niego podejrzliwie.
- Słodko wyglądasz jak się gniewasz . –
uśmiechnął się figlarnie. – Masz tak cudownie zaróżowione policzki i te
błyszczące oczy.
- No .. Emm .. Dzięki. – Kolejny
komplement. Kolejny odcień czerwieni na twarzy.
- Zapnij pasy. Zaraz lądujemy
Wykonałam czynność. 30 minut później stałam z Louisem przed lotniskiem.
- Masz jakieś mieszkanie ? – zapytał
się.
- Szczerze powiedziawszy to miałam
właśnie jechać do hotelu. – oznajmiłam. – Robi się ciemno. Fajnie było cię poznać.
Ruszyłam do taksówki. Dogonił mnie, gdy
wsiadałam do auta.
- Nie musisz jechac do hotelu. Mieszkam
z kumplami, ale mamy wolny pokój.
- Chętnie, ale nie zrozum mnie źle
Louis. Ja cię nie znam za dobrze. Lubię cię, tak. Muszę już jechac. Może
jeszcze się kiedyś spotkamy. Pa. – wsiadłam do taksówki.
- Dopilnuje tego. Do zobaczenia. –
powiedział Louis za odjeżdzajacą taksówką.
Ta daam ! A oto 1 rozdział . ; -D Mam
nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. ; 3 Chciałam na odpokutowanie po prologu
coś dłuższego ; -p I oto on ! Jakby były jakieś zastrzeżenia to proszę pisac ..
Wezmę je sobie do serca i zastosuję w następnych rozdziałach. To tyle na dziś .
Może napiszę jeszcze jutro, ; -) Dobranoc ! ;*
Booski,słodki,zajebisty i wq akjfisdjvogsdk :*
OdpowiedzUsuńOch .. Wzruszyłam się .. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze kiedyś podzieli twoją fascynację tym blogiem ; -p
OdpowiedzUsuń